sobota, 27 czerwca 2015

W owczym pędzie do siedzących miejsc

Dzień dobry!
Od dawna nic nie publikowałam na tym blogu, ale to się zmieni, bowiem ostatnio mam coraz więcej pomysłów na tematy tu zamieszczane.
Dzisiejszym tematem są starsi ludzie w środkach komunikacji. Ja rozumiem, wiek robi swoje, dlatego powinno się być dla nich uprzejmym i ustąpić miejsca. Tylko co, jeśli taka (załóżmy teoretycznie) babcia ze złym wyrazem twarzy nie jest dla nas miła? Ostatnio miałam dwie, a właściwie trzy, sytuacje.
Kilka tygodni temu jechałam spokojnie tramwajem z punktu A do punktu B. Gdzieś przystanek przed końcem mojej podróży, drzwi zaatakowała (zamykały się) starsza pani z koszykiem w ręku, i niemal całą swoją osobą staranowała biednego chłopaka stojącego w drzwiach. No bo gdzie się miał przesunąć, jak pojazd był względnie zapełniony? Nie dość, że przepchnęła się dalej dosyć brutalnie, to jeszcze zwymyślała na głos chłopaka nie przebierając w słowach. Inna sytuacja była po prostu taka, że jakieś babsko pociągnęło mnie z bara przy wysiadaniu.
Czy tak wiele kosztuje słowo "przepraszam"? Przecież nie jest wcale ciężko być miłym dla innych, jeśli i oni są mili dla ciebie. Owszem, ludziom starym należy się szacunek, ale czy na niego nie trzeba zapracować? Jeśli ktoś jest niemiły, w moich oczach od razu traci, że tak to nazwę, szacunek w puli początkowej. I nie twierdzę, że tylko ludzie starsi są niemili i wpierdzielają się na chama, młodzi też nie grzeszą przyjaźnią do bliźniego, jednak z tymi pierwszymi więcej miałam dotychczas do czynienia w kwestiach kłótni w środkach komunikacji miejskiej. 
Czy nie potrafimy być dla siebie już przyjaźni? Każdy ma prawo usiąść w autobusie i jeśli nie ma w nim miejsc, wystarczy magiczne "przepraszam" i odrobina miłego nastawienia (zazwyczaj), dlatego owczy pęd do krzeseł jest tutaj zbędny.